Oliver Stone, twórca Plutonu i Urodzonego 4 lipca, wyreżyserował kontynuację filmu Wall Street z 1987 roku. Pierwsza część zebrała dobre recenzje. Z drugą jest już niestety troszkę gorzej.
Wall Street: Money Never Sleeps rozpoczyna się w momencie, gdy Gordon Gekko (Michael Douglas) wychodzi z więzienia po odsiedzeniu wyroku z pierwszej części filmu. Historia dotyczy samego Gekko, ale też partnera jego córki - Jake'a Moore'a, którego gra Shia LaBeouf (i tu pierwszy klops - nie dzierżę tego pana, choć w tej produkcji nawet nieźle sobie poradził). Drugi klops to aktorka grająca córkę Gekko - Carey Mulligan (znana przede wszystkim z filmu Była sobie dziewczyna). Zero w niej życia, zero emocji. Jej twarz zawsze wyraża to samo - jestem zmęczona, co ja tutaj robię?
Sytuację ratuje sam Douglas, który jak przystało na rekina finansowego - jest bezwględny i cyniczny. Za nic ma sobie relacje z jedyną córką, którą najpierw sam przeprasza, a później robi w .. balona, delikatnie to ujmując.
Film w sumie ogląda się dobrze. Pokazano w nim nieustanną gonitwę za pieniądzem, wiecznie chcących więcej maklerów. Niestety, jako osoba, która z giełdą ma niewiele wspólnego (a w zasadzie NIC), to muszę przyznać, że te wszystkie fachowe słówka, wzrosty i spadki, przejęcia jednych firm przez inne - były odrobinę zagmatwane. Ogólnie jednak, można się zorientować o co chodzi.
Wielkim plusem Wall Street: Pieniądz nie śpi jest z pewnością muzyka. Większość piosenek na ścieżce dźwiękowej jest wykonywanych przez David'a Byrne'a. W szczególności Home i Life is long zwróciły moją uwagę.
Poszłam do kina na Wall Street 2 z nadzieję, że zobaczę dobrą obyczajówkę w świetnym wykonaniu. Nie zawiódł mnie Douglas. Sam film jednak - fantastycznym nie jest.
Zastanawia mnie tylko jedno. Czy Douglas nagrywając Wall Street 2 wiedział już, że ma raka. W pewnym momencie filmu głośno mówi o tym, czym jest ta choroba. Przypadek?
0 komentarze:
Prześlij komentarz