Tak to już w życiu bywa, że gdy mamy, jak się nam wydaje, wszystko - nagle chcemy jeszcze więcej. Choć mamy przy sobie męża, przyjaciół, na których możemy polegać i sporo pieniędzy - oddajemy się w odwieczny pościg za szczęściem.
Elizabeth Gilbert ma TO wszystko. Ale wciąż czuje w swoim życiu pustkę. Chce znowu poczuć apetyt na życie, na jedzenie, na miłość. W tym celu decyduje się na spełnienie swojego marzenia - podróżuje. Najpierw do Włoch, gdzie nawiązuje przyjaźnie i uczy się języka. Następnie do Indii, gdzie uczy się medytować i poznaje kolejnych przyjaciół. Podróż kończy się na Bali.
Jedz, módl się, kochaj to film oparty na bestsellerowej powieści Elizabeth Gilbert. Gilbert opisała swoje doświadczenia, które na wielki ekran przeniósł Ryan Murphy. Książki nie czytałam i jakoś tego nie żałuję. Trochę za dużo w tym filmie pięknych emocji, dobrych ludzi i życzliwości. Aż chce się wsiąść w samolot i wyruszyć na podbój świata.
Zaraz zaraz.. W mojej głowie pojawiają się jednak pewne blokady, które wyrastają jedna po drugiej. Mordercy, gwałciciele, terroryści i wszystkie inne niebezpieczeństwa.. To wszystko na nas gdzieś tam czyha. No tak, do odważnych świat należy..
Jedz, módl się, kochaj to mieszanka psychologicznego bełkotu (który niestety do mnie nie trafia) i pięknych krajobrazów. Mozaika kultur, jakie odwiedza Liz zachwyca wielością barw. Wciąż jednak brakuje mi w tym filmie jakiegoś głębszego przesłania. Odrobinę to dla mnie za naiwne.
Wieczne wakacje.. Kogo jednak na to stać?
Elizabeth Gilbert ma TO wszystko. Ale wciąż czuje w swoim życiu pustkę. Chce znowu poczuć apetyt na życie, na jedzenie, na miłość. W tym celu decyduje się na spełnienie swojego marzenia - podróżuje. Najpierw do Włoch, gdzie nawiązuje przyjaźnie i uczy się języka. Następnie do Indii, gdzie uczy się medytować i poznaje kolejnych przyjaciół. Podróż kończy się na Bali.
Jedz, módl się, kochaj to film oparty na bestsellerowej powieści Elizabeth Gilbert. Gilbert opisała swoje doświadczenia, które na wielki ekran przeniósł Ryan Murphy. Książki nie czytałam i jakoś tego nie żałuję. Trochę za dużo w tym filmie pięknych emocji, dobrych ludzi i życzliwości. Aż chce się wsiąść w samolot i wyruszyć na podbój świata.
Zaraz zaraz.. W mojej głowie pojawiają się jednak pewne blokady, które wyrastają jedna po drugiej. Mordercy, gwałciciele, terroryści i wszystkie inne niebezpieczeństwa.. To wszystko na nas gdzieś tam czyha. No tak, do odważnych świat należy..
Jedz, módl się, kochaj to mieszanka psychologicznego bełkotu (który niestety do mnie nie trafia) i pięknych krajobrazów. Mozaika kultur, jakie odwiedza Liz zachwyca wielością barw. Wciąż jednak brakuje mi w tym filmie jakiegoś głębszego przesłania. Odrobinę to dla mnie za naiwne.
Wieczne wakacje.. Kogo jednak na to stać?
0 komentarze:
Prześlij komentarz