Zastanawiam się co sprawiło, że poszłam do kina na Sanctum. Najprawdopodobniej przyczynił się do tego fakt, że repertuar kina, do którego chodzę nie proponował nic lepszego. Prawdziwe męstwo widziałam, Jak zostać królem widziałam.. Wolę Sanctum firmowane nazwiskiem Camerona niż przewspaniałą polską "komedię" Jak się pozbyć cellulitu (fuj fuj).
Poszłam na film tydzień po premierze. Zdziwił mnie fakt, że na sali było mnóstwo ludzi! Opinie o Sanctum przeczytane przed seansem były, powiedzmy delikatnie, "niezbyt pozytywne" - co ci wszyscy ludzie tu robią? No cóż. Oto Polska właśnie. U nas nie idzie się na film, tylko do kina ;).. Aaaaaa i jeszcze to zdanie pokazujące się na ekranie tuż przed pierwszymi zdjęciami z filmu - To historia oparta na FAKTACH. Buaahha. Już mi się podoba!!!!!
No dobra, dosyć o kinie, więcej o filmie.
Nie jestem nurkiem, nie fascynują mnie skały, ani głębokie jaskinie. Na myśl o wąskich przejściach podwodnych, które trzeba pokonywać w ciasnym kombinezonie z butlą na plecach - dostaje wysypki. To chyba klaustrofobia. Raz włożyli mi butlę na plecy i to na płyciźnie.. Źle to wspominam, dlatego nurkowanie w jaskiniach jest dla mnie jak pewnego rodzaju horror.
I tak też traktuję ten film. Z dreszczykiem emocji oglądałam zmagania ekspedycji z cyklonem, który setki metrów pod ziemią spowodował reakcję łańcuchową. Ciekawe zdjęcia, realna próba wyjścia cało z sytuacji beznadziejnej. No i oczywiście naciągany dramatyzm i drewniana gra aktorów. Rhys Wakefield, który gra syna szefa ekspedycji, to dla mnie totalna porażka. Chłopak gra fatalnie, a wyraz jego twarzy nie pokazuje absolutnie NIC. Reszta aktorskiej świty reprezentuje podobny poziom. Niestety.
Efekty 3D są. Ale jakiejś rewelacji nie widziałam. Najlepsze były zdjęcia, gdy miliarder, jego dziewczyna i Josh zjeżdżali do wnętrza jaskini. A tak poza tym.. Przeciętnie. Muzyka nie powala - i znowu muszę napisać "niestety".
Poszłam na film tydzień po premierze. Zdziwił mnie fakt, że na sali było mnóstwo ludzi! Opinie o Sanctum przeczytane przed seansem były, powiedzmy delikatnie, "niezbyt pozytywne" - co ci wszyscy ludzie tu robią? No cóż. Oto Polska właśnie. U nas nie idzie się na film, tylko do kina ;).. Aaaaaa i jeszcze to zdanie pokazujące się na ekranie tuż przed pierwszymi zdjęciami z filmu - To historia oparta na FAKTACH. Buaahha. Już mi się podoba!!!!!
No dobra, dosyć o kinie, więcej o filmie.
Nie jestem nurkiem, nie fascynują mnie skały, ani głębokie jaskinie. Na myśl o wąskich przejściach podwodnych, które trzeba pokonywać w ciasnym kombinezonie z butlą na plecach - dostaje wysypki. To chyba klaustrofobia. Raz włożyli mi butlę na plecy i to na płyciźnie.. Źle to wspominam, dlatego nurkowanie w jaskiniach jest dla mnie jak pewnego rodzaju horror.
I tak też traktuję ten film. Z dreszczykiem emocji oglądałam zmagania ekspedycji z cyklonem, który setki metrów pod ziemią spowodował reakcję łańcuchową. Ciekawe zdjęcia, realna próba wyjścia cało z sytuacji beznadziejnej. No i oczywiście naciągany dramatyzm i drewniana gra aktorów. Rhys Wakefield, który gra syna szefa ekspedycji, to dla mnie totalna porażka. Chłopak gra fatalnie, a wyraz jego twarzy nie pokazuje absolutnie NIC. Reszta aktorskiej świty reprezentuje podobny poziom. Niestety.
Efekty 3D są. Ale jakiejś rewelacji nie widziałam. Najlepsze były zdjęcia, gdy miliarder, jego dziewczyna i Josh zjeżdżali do wnętrza jaskini. A tak poza tym.. Przeciętnie. Muzyka nie powala - i znowu muszę napisać "niestety".
Trudno w tym filmie mówić o jakiejś historii poza.. ratowaniem życia. A tu pojawia się odwieczny temat - nienawiść między ojcem i synem. No i co? Oczywiście na koniec wielka przemiana, wybuch miłości ojcowskiej do syna i odwrotnie. Achhh te amerykańskie historie.
Film bez historii. Tylko dwie sceny utkwiły mi w pamięci - przeciskanie się przez wąski podwodny tunel i... włosy wplątane w łańcuch. Ten płat skóry odchodzący z głowy.... Grrrr. Jak najszybciej chcę o tym zapomnieć.
1 komentarze:
Hmmm.. mnie tam od razu odpychał ten film. Nie kręci mnie oglądanie podwodnych przygód, jeszcze jak twierdzisz, ze niewiele ich tam jest to już w ogóle. Nie pociąga mnie i raczej nie obejrzę. Ale jak to mówią.. "Nigdy nie mów nigdy"
filmy-wedlug-agniechy.blogspot.com
Prześlij komentarz